**”Zapomniane Prorokinie: Rekonstrukcja i interpretacja kobiecych głosów w literaturze deuterokanonicznej Starego Testamentu”**

**"Zapomniane Prorokinie: Rekonstrukcja i interpretacja kobiecych głosów w literaturze deuterokanonicznej Starego Testamentu"** - 1 2025

# Zapomniane Prorokinie: Gdy kobiecy głos przemilcza kanon

Milczenie deuterokanonicznych ksiąg

Stary Testament, jakiego uczymy się w kościołach i szkołach, to w większości opowieść o mężczyznach. Mojżesz, Dawid, Salomon, prorocy – ich imiona zna każdy. Ale gdzie są kobiety? Spojrzenie na księgi deuterokanoniczne (uznawane przez katolików i prawosławnych, odrzucone przez protestantów) pokazuje coś ciekawego: tu i ówdzie przebijają się kobiece postaci, które jednak rzadko stają się przedmiotem głębszej refleksji. Judyta, Anna, córki Tobiasza, mądra kobieta z Tekoa – ich głosy są ledwie szeptem wśród gromkich wyroczni mężczyzn.

Dlaczego tak się dzieje? To nie tylko kwestia historycznego kontekstu, w którym kobiety miały ograniczoną rolę publiczną. Chodzi też o to, jak późniejsi interpretatorzy podchodzili do tych tekstów – często albo pomijając je, albo wtłaczając w schematy, które ograniczały ich znaczenie.

Księga Judyty: Bohaterka czy narzędzie?

Judyta to postać wyjątkowa: wdowa, która przebiegłością i odwagą ratuje swój lud przed Asyryjczykami, odcinając głowę Holofernesowi. Ale jak czyta się jej historię dzisiaj? Często sprowadza się ją do moralnej przypowieści o cnocie lub – przeciwnie – do opowieści o podstępnej femme fatale.

Tymczasem Judyta jest postacią o wiele bardziej złożoną. Jej modlitwa przed zabójstwem (Jdt 9) to jeden z niewielu fragmentów Starego Testamentu, gdzie kobieta wypowiada teologię wojny i sprawiedliwości. Nie jest bierną wykonawczynią boskiego planu – aktywnie kształtuje historię, a jej odwaga staje się wzorem, choć rzadko się o tym mówi.

Anna: Matka, która nie milknie

Księga Tobiasza pokazuje Annę, żonę Tobiasza seniora, w sposób, który łamie stereotyp cierpliwej, milczącej niewiasty. Gdy jej mąż oślepia się ptasim łajnem (ironia losu), Anna nie przyjmuje tego z pokorą. Krzyczy, wyrzuca mu, że jego pobożność na nic się nie zdała, stawia pytania, które brzmią niemal jak bunt.

To rzadki przypadek, gdy kobieta w Biblii wyraża gniew, nie będąc potępiona. Tradycyjne komentarze często umniejszają tę scenę, traktując ją jako tło dla cierpliwości Tobiasza. Ale można czytać ją inaczej – jako moment, gdy kobiece doświadczenie cierpienia zostaje wyrażone z całą swoją surowością, bez lukrowania.

Córki Tobiasza: Ofiary bez imion

W tej samej księdze pojawia się motyw siedmiu córek Tobiasza, które kolejno wychodzą za mąż i giną z rąk demona Asmodeusza. Nie poznajemy ich imion – są tylko liczbą. Dopiero Sara, ósma kobieta, przełamuje klątwę.

Ten fragment można interpretować jako metaforę milczenia kobiet w tradycji. Siedem córek to masowy grób bezimiennych ofiar. Dopiero gdy któraś z nich (Sara) znajduje sposób, by opowiedzieć swoją historię (modląc się o śmierć), następuje przełom. Czy to przypadek, że imię Sara znaczy księżniczka? Może to wskazówka, że tylko te kobiety, które zdobędą głos, przestają być anonimowe.

Mądra kobieta z Tekoa: Polityczka w cieniu króla

W 2 Księdze Samuela (14,1-20) pojawia się postać kobiety z Tekoa, której rola jest często pomijana. Król Dawid, pogrążony w żałobie po Absalomie, nie chce go przyjąć z powrotem. Wtedy Joab, dowódca wojsk, zatrudnia tę kobietę, by przemówiła do króla przypowieścią. Jej wystąpienie to arcydzieło retoryki – stopniowo prowadzi Dawida do zmiany decyzji.

Co ciekawe, choć kobieta działa na zlecenie mężczyzny, to jej mowa ma głębię wykraczającą poza zwykłe przekazanie wiadomości. To ona konstruuje narrację, która dotyka Dawida. A jednak w tradycji rabinicznej często nazywa się ją po prostu posłańcem Joaba, jak gdyby była tylko narzędziem.

Dlaczego deuterokanoniczne księgi są tu ważne?

Kanon hebrajski (przyjęty przez judaizm i protestantyzm) jest pod tym względem bardziej restrykcyjny – kobiety pojawiają się tam głównie jako matki, grzesznice lub prorokinie mówiące krótkie wyrocznie. Tymczasem księgi deuterokanoniczne (jak Syracydes, Judyta, Tobiasz) dają więcej przestrzeni dla kobiecej narracji.

Być może dlatego, że powstawały w okresie hellenistycznym, gdy kultury Bliskiego Wschodu zderzały się z greckim światem, gdzie kobiety (przynajmniej w literaturze) miały więcej do powiedzenia. Albo może dlatego, że te teksty nigdy nie przeszły tak ostrej selekcji – zachowały ślady głosów, które gdzie indziej uznano za nieistotne.

Jak dziś czytać te teksty?

Kluczem nie musi być ich wyrywanie z kontekstu, ale dostrzeżenie, że ich marginalizacja nie wynika z samego tekstu, lecz z późniejszych interpretacji. Gdy Judyta mówi: Panie, Boże nieba, spojrzyj na ich pychę (Jdt 9,9), to jest to modlitwa o sprawiedliwość, nie zaś – jak czasem się sugeruje – kobiece błaganie o pomoc.

Podobnie dramat Anny w Księdze Tobiasza pokazuje, że cierpienie nie zawsze jest szlachetne. Czasem jest brudne, pełne krzyku i pretensji – i to także jest część duchowości.

Czy można odzyskać te głosy?

Nie chodzi o to, by tworzyć feministyczną wersję Biblii, ale by czytać ją uważniej. Gdy męscy komentatorzy przez wieki skupiali się na Judycie jako pięknej wdowie, umykało im, że jej historia to także traktat o władzy: ona nie tylko zabija Holofernesa, ale też kieruje później obroną miasta, stając się przywódczynią.

Być może czas przyznać, że te zapomniane prorokinie nie są dodatkiem do poważnej teologii męskich proroków. One pokazują inne oblicze wiary – mniej oficjalne, bardziej ludzkie, a przez to wcale nie mniej ważne.